sobota, 8 grudnia 2012

Drugi rozdział, cz. 1.


Dobra, więc od tego rozdziału w każdym dialogu przed każdym zdaniem będzie litera, która będzie oznaczać daną osobę, żeby wam się nie mieszało. Z – Zayn, K – ja.

Był piękny poranek, piękne, bezchmurne niebo, słońce otulało swoimi ciepłymi promieniami wszystkie przedmioty. Siedziałem na łóżku w swoim pokoju wpatrując się w park znajdujący się tuż za moim oknem. Nagle zadzwonił mój telefon. To był Zayn.
Z: Cześć, Kubuś! Co robisz w ten weekend?
K: No hej misiek, nie mam planów, a coś się stało?
Z: Może miałbyś ochotę wyjść ze mną do teatru? Bo wystawiają akurat Romea i Julię.
K: Jasne, powiedz tylko na którą mam być gotowy.
Z: Wpadnę po Ciebie o 19:30 w sobotę.
K: Ok, to do soboty, papa.
Od razu, gdy się rozłączyłem zacząłem skakać po pokoju z radości i krzyczeć w niebogłosy, prawie rozbiłem kolekcję naczyń mojej babci z XIX wieku, zabiłaby mnie, gdybym jej rozwalił tak cenne rzeczy.
Przez cały tydzień byłem nieobecny, cały czas myślałem o sobocie, w pracy dostałem pouczenie za to, że nie wykonuję dobrze swoich obowiązków, chcieli mnie wylać, ale udało mi się przebłagać szefa. Za karę muszę przez najbliższy miesiąc zostawać po godzinach. Pięknie.
W końcu nadszedł ten dzień, wstałem o 6 rano, nawet nie wiem czemu. Od razu zacząłem wszystko szykować, żeby Zayn nie musiał na mnie czekać. Moja babcia weszła do pokoju i z zaciekawieniem przyglądała się mnie przez cały dzień. Strasznie się wszystko dłużyło. Żeby się nie nudzić, postanowiłem się do czegoś przydać. Poszedłem na zakupy do Tesco, posprzątałem w całym mieszkaniu. Spojrzałem na zegarek, a tutaj była już 19! W panice od razu pobiegłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic, przy okazji wychodząc spod niego poślizgnąłem się na płytkach i rozwaliłem sobie rękę, ale nawet nie zwróciłem na to uwagi, od razu wziąłem się za mycie zębów. Odkaziłem ranę, przykleiłem plaster i poszedłem się przebrać. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Z podekscytowaniem poszedłem do drzwi i je otworzyłem.
Z: To co, jesteś już gotowy do wyjścia? Przy okazji, mam tu coś dla Ciebie. – wręczył mi ogromny bukiet czerwonych i białych róż. Wyglądał jak słodki aniołek w garniturze, elegancko.
K: Ojejku, to dla mnie? Bardzo Ci dziękuję! – podszedłem do niego i przytuliłem go bardzo mocno, widać było, że trochę przesadziłem, bo chłopak aż zacisnął szczękę z bólu.Szybko założyłem buty i kurtkę i wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się do teatru.
Z: Ok, jesteśmy. Ty zdjemij kurtkę, a ja pójdę zarezerwować wieszaki.
Trzeba przyznać, że pomieszczenie trochę mnie zafascynowało. Bardzo staromodny styl. Na ścianach wszędzie były obrazy, pozłacane fotele z czerwoną tapicerką, kolumny z charakterystycznymi wzorami. Podałem chłopakowi kurtkę, On ja oddał panu i dostaliśmy metalowe blaszki z numerkami naszych wieszaków. Weszliśmy na salę, było wielu ludzi. Kilkanaście rzędów pełnych ludzi. Sam nawet się nie spodziewałem, że tyle osób przyjdzie na Szekspira. Ściany były przyozdobione tzw. ,,zawijasami” w złote kropki, siedzenia luksusowe, tapicerka wykonana ze skóry, czerwona. Światła reflektorów nieźle biły po oczach. Scena była bajeczna, wszędzie pełno rekwizytów, szczeroczerwona kurtyna, słyszalne były głosy aktorów, którzy powtarzali swoje role. Można było wyczuć charakterystyczny zapach dla budynków dość starych, historycznych. Wolę nawet nie myśleć, ile Zayn wydał na te bilety. Chłopak złapał mnie delikatnie za rękę i prowadził mnie za sobą, żebym się nie zgubił w tłumie. Usiedliśmy, wymieniliśmy między sobą kilka zdań, chwilę się pośmialiśmy, aż w końcu nadszedł ten oczekiwany moment. Spektakl się zaczął. Widać było, że aktorzy dawali z siebie wszystko, pot spływał z ich twarz na trzeszczące deski sceny. Dynamiczna akcja. W pewnym momencie Zayn wstał i krzyknął do aktorów, żeby przestali grać. Wbiegł na scenę i poprosił mnie, żebym do niego dołączył. Wszyscy się ze zdziwieniem na mnie patrzyli, a ja myślałem, że zsunę się pod siedzenie ze wstydu. Lecz wziąłem głęboki wdech i dołączyłem do niego. Ten, padł przede mną na kolana i zaczął do mnie mówić.
Z: Kuba, od naszego pierwszego spotkania wiele o Tobie myślałem. Pf, co ja mówię, cały czas o Tobie myślałem! Zakochałem się w Tobie od razu, miłość od pierwszego wejrzenia. Jesteś moim małym, jasno błyszczącym diamencikiem na mym czarnym niebie. Kocham Cię, chciałbyś być ze mną?
Z wrażenia o mało nie straciłem przytomności, łzy szczęścia same leciały mi z oczy, ludzie krzyczeli: ZGÓDŹ SIĘ, ZGÓDŹ SIĘ! Spojrzałem się na Zayn’a, przykucnąłem, powiedziałem mu, że się zgadzam. Ludzie zaczęli bić brawo, a ja pocałowałem go namiętnie w usta. Byłem w siódmym niebie. Czułem, że jedno z moich życiowych marzeń właśnie się spełnia. C.D.N.
_______________________________________________________________________________

I jak wrażenia?
J
. Kontynuację tego rozdziału postaram się dodać w piątek. Chciałbym podziękować za dużo miłych komentarzy, jesteście niesamowici! Trzymajcie się. x

5 komentarzy:

  1. O.O No to zbiłeś mnie z tropu totalnie. Wszystkie moje wyobrażenia na temat akcji tego opowiadania legły w gruzach, ale to dobrze. Nie będzie to kolejna bajeczka płynąca według schematu. Nie mogę już doczekać się piątku i dalszej części rozdziału :3♥ Pozdrawiam Larry's Love *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała akcja świetna. Dobrze, że nie jest to takie zwyczajne opowiadanie. Naprawdę super :3 Jedyne, na co głównie zwróciłam uwagę to powtórzenia, pozbądź się ich w miarę swoich możliwości c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesu, nie no uwielbiam to opowiadanie *.* Naprawdę jestem mile zaskoczona :) Nie spotkałam się jeszcze z takim opowiadaniem ,każde opowiadanie o 1D jest takie samo ,a to? To jest całkowicie inne ... Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. no tego się nie spodziewałam ;), ale to dobrze, że potrafisz zaskoczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo mi się podoba, głupio trochę, że przeczytałem najpierw 2 część przez przypadek i już wiem, że to tylko sen, no ale.. haha. czekam na następną cześć :)) <3

    OdpowiedzUsuń